Niedawno na portalu Chwast Kultura znalazłem bardzo ciekawy artykuł „Co policja wie na temat marihuany?” ? warto przeczytać. Lektura optymistyczna za bardzo nie jest, ale też chyba podane tam fakty zbytnio nie zaskakują. Ten tekst przypomniał mi o dwóch artykułach prasowych z wątkiem „policja o marihuanie”, które pasują jak ulał jako uzupełnienie.
Pierwszy ma już kilka lat. To informacja Dziennika o wizycie w Polsce policjantów z Holandii. Przedstawili oni naszym swoje doświadczenia zdobyte w czasie prawie czterdziestu lat działania liberalnego prawa marihuanowego. Pisze gazeta: „Spożycie marihuany w Holandii jest niskie, a przestępcy czerpią mniejsze wpływy z jej sprzedaży„. „(…) liberalizacja przepisów wyszła im na dobre„. „(…) dzięki wprowadzeniu coffee shopów, gdzie legalnie można kupić marihuanę i haszysz, wcale nie wzrosła im liczba narkomanów. A do tego 70 proc. sprzedaży narkotyków znalazło się pod kontrolą państwa„. Takimi oto sprytnymi sztuczkami chcieli przebiegli Holendrzy zmylić czujność naszej delegacji. „Holenderskiej policji nie dał się jednak uwieść Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski„. Cieszę się, że p. Sokołowski jest taki stały w uczuciach, szkoda jednak, że te uczucia są tak źle ulokowane: „O złagodzeniu przepisów nie ma u nas mowy„.
Drugi tekst został półtora roku temu zamieszczony w gazecie Policja 997. Mówi o ciekawym programie FreD goes net mającym wykrywać i rozwiązywać problemy narkotykowe u młodzieży. (W wolnej chwili będę chciał mu się przyjrzeć, na pierwszy rzut oka wygląda bardzo interesująco.)
W artykule czytamy:
Znamienne jest to, że młodzi ludzie, którzy ukończyli program FreD, również są przeciwko legalizacji narkotyków. Krzysiek, który mówi, że obecnie ?o marihuanę łatwiej niż o żółty ser w markecie?, uważa, że kiedy bez problemów będzie można ją kupić, na rynek trafi więcej twardych narkotyków.
? Dilerzy nie zrezygnują z łatwego zarobku ? uważa chłopak. ? A że nie będzie im się opłacało handlować marihuaną, sięgną właśnie po mocniejsze środki. I to będzie problem. Z marihuany można jeszcze wyjść, jestem tego przykładem, ale z narkotyków twardych to już naprawdę trudno.
No cóż, holenderscy policjanci mogą sobie wymachiwać danymi statystycznymi (jak choćby tymi, które pokazali rzecznikowi Sokołowskiemu), ale dla polskiej gazety policyjnej większym autorytetem jest Krzysiek.
Właściwie mógłbym tu już zakończyć, ale kusi mnie, żeby spróbować rozebrać Krzyśkową logikę. Myśli on otóż tak: w tej chwili marihuana jest w Polsce nielegalna, ale łatwo dostępna, więc ludzie kupują jej dużo, a innych substancji mniej. Gdyby marychę zalegalizować, to wtedy dilerzy sięgną po mocniejsze środki, wskutek czego na rynek trafi więcej twardych narkotyków. No dobrze, ale z dawno odbywanych studiów ekonomicznych pamiętam, że nie wystarczy, żeby na rynku pojawił się towar (to się fachowo nazywa podaż), musi jeszcze być ktoś, kto go zechce kupić (czyli popyt). Skąd się ten ekstra popyt na twarde narkotyki weźmie? Tego Krzysiek nie wyjaśnia. Szkoda, bo to dość istotne (od holenderskich gliniarzy wiemy, że u nich się nie pojawił, a wręcz przeciwnie ? dla rzecznika Sokołowskiego nie są to informacje wiarygodne, dla Krzyśka jak widać też nie). Pamiętajmy, że właśnie zalegalizowaliśmy marihuanę, więc ludzie mogą kupować ją legalnie ? to po co mają chodzić do dilerów? Znajduję tylko jedno logiczne wytłumaczenie: ludzie nie są zainteresowani marihuaną jako taką, ludzie są zainteresowani czymś nielegalnym, dlatego legalizacja marihuany spowoduje, że przerzucą się z niej na inne substancje ? jakiekolwiek, byle nielegalne. Olśniło mnie i mam dość rewolucyjną propozycję: zalegalizujmy wszystko, ale zdelegalizujmy oświatę. Wtedy ludzie stracą zainteresowanie jakimikolwiek substancjami, a swą uwagę skierują na nielegalne uczenie się. Podręczniki do pokątnego nabycia u dilera na ulicy.
Dzięki, Krzysiek.
Dobry artykuł. Super stronka.