Poniższy tekst umieściłem jako komentarz pod pewnym artykułem prasowym, ale wydaje mi się on na tyle ważny, że dla zwiększenia widoczności pozwalam sobie powtórzyć go tutaj. Chodzi o artykuł „Ustawa Liroya utrudniła dostęp do marihuany„.
Pani Karolino (zwracam się do autorki artykułu): uchwalona przez Sejm ustawa nie jest „ustawą Liroya”. NIE JEST.
Liroy starał się przeforsować zupełnie inny projekt, stworzony przez prawnika Jędrzeja Sadowskiego i grupę promarihuanowych aktywistów. Projekt spójny, samonapędzający się jeśli chodzi o bazę wiedzy, bezpieczny dla państwa i, przede wszystkim, przyjazny pacjentowi. Jego założenia można znaleźć tutaj.
To, co zostało uchwalone W NICZYM nie przypomina projektu naszego, społecznego. Pisałem o tym na moim blogu, np. w tym wpisie. Bardzo proszę, nie nazywajmy tego (jak go określa Dorota Gudaniec) kadłubkowego prawa „ustawą Liroya”.